Kawałek od nas, nie za daleko, tam gdzie drzewa rosną gęsto, ptaki śpiewają najpiękniejsze pieśni a mrówki pracują najpilniej żyły sobie dwa leśne skrzaty. To znaczy było ich znacznie więcej, bo który las nie ma swoich małych pomocników? Ale ta bajka dotyczy dwóch, konkretnych – Bożenki i Benia. Są przyjaciółmi od zawsze, odkąd wyszli ze skorupki orzeszka który zgubił szpak. Ich mamy bujały w nich maluchy do snu, razem z trelami ptaków usypiały pięknymi piosenkami. Benio z Bożenką byli nierozłączni. Razem gonili się z jaszczurkami, razem zbierali leśne maliny, a nawet wspinali się na drzewa. Robili szałasy z igieł sosny, w liściach przenosili krople wody. Czasami nawet, z racji że są od mrówek więksi, pomagali im w budowie mrowiska.

Runo Leśne , bo tak nazywała się ich dolina, zawsze żyła w zgodzie. Była przepiękna! Na jesień okryta była niesamowicie kolorowymi liśćmi, kiedy spadł śnieg (ostatnimi czasy było go bardzo mało) to mieszkańcy Runa robili sobie zapasy wody, a z patyczków znalezionych przed zimą składali pojazdy , i zjeżdżali ze śnieżnych górek. Była to wspaniała zabawa. Ale ostatnie zimy w Runie nie są takie. Jest zimno, wietrznie i nieprzyjemnie. Dobrze że w domkach skrzatów jest tyle do robienia. Można poprzeszkadzać mamie która plecie kocyki z nici pożyczonych od pająka. Można obudzić ślimaka który śpi pod dachem i z nim porozmawiać, można z tatą nazbierać igliwia i pobawić się nim jak klockami. Benio

z Bożenką w takie zimy zawsze znaleźli sobie coś do zajęcia. Oczywiście nauka była na ostatnim miejscu, bo przecież można robić tyle innych rzeczy! Skrzaty  leśne również chodzą do szkoły. Co prawda nie to jest nauka literek, cyferek, dodawania, odejmowania. Uczą się leśnych zagadnień. Jak nazywają się mieszkańcy lasu, kto na kogo musi uważać, kto co je i czasem kogo może zjeść. Były to informacje potrzebne to ewentualnej obrony, a poza tym jak żyje się w lesie to trzeba go dobrze znać. Benio z Bożenką nie zawsze lubili słuchać starego borsuka który był nauczycielem w osiedlowej szkole. Ale chodzili do niej, starali się, bo każdy skrzat wie, że jak trzeba coś zrobić, to nie ma odwrotu! Są obowiązki, a podstawowym  z nich dla małych leśnych skrzatów jest nauka. A mama zawsze się szeroko uśmiecha kiedy usłyszy pochwałę dla swojego skrzata.

Więc Benio z Bożenką chodzili do szkoły. Kiedy była chłodna zima, oczekiwali na rozkwit leśnego życia, który wracał do nich razem z wiosną. Obserwując swoją dolinę przez okno zauważali już małe oznaki. A to komuś w ogrodzie wyrosły pierwiosnki, a jak są pierwiosnki to jest i wiosna. Gdzieś zauważyli rudy ogon wiewiórki która się już obudziła i szukała wody do picia. A tam gdzie kończy się las i zaczynają łąki, a potem pola, tam skrzaty już nie chadzają, ale bacznie obserwują niebo. Jak zobaczą albo szybciej usłyszą ptaki które lecą w całej gromadzie pilnując siebie nawzajem to wtedy na pewno jest już wiosna. Po wiośnie mamy lato, które jest ostatnio bardzo gorące. Każda kropla wody jest bezcenna. W lesie jest dużo cienia, więc skrzaty odpoczywają. Ale też pomagają sobie nawzajem. 

Właśnie latem Benio z Bożenką pierwszy raz spotkali ludzi. Ludzie nie mieszkają w lesie, ale chętnie i  często go odwiedzają. Skrzaty już o nich słyszały, i nawet były ciekawe jak to jest spotkać człowieka. Wiedzieli od saren że mogą być głośni, bo one ciągle prze nimi uciekają. Czasami po pustych krzaczkach zauważyli, że lubią leśne jagody i maliny.  Ale nigdy ich nie widzieli. Więc spacerując po lesie rozglądali się uważnie. Aż tu nagle słyszą niesamowity hałas! Co to za maszyna, jaka głośna! To był samochód. Ludzie zamiast wejść do lasu, wjechali do niego. Kiedy już się uciszyło, wyszli z tej niesamowitej maszyny. I wtedy Benio z Bożenką w końcu zobaczyli ludzi. Byli weseli, uśmiechnięci, rozmawiali ze sobą. Skrzaty były bardzo ciekawe tego co będzie dalej. Wiedziały że muszą się trzymać z daleka, więc obserwowały ludzi zza trawy. Przeraziły się strasznie! Chłopiec który biegał, i cieszył się z wycieczki do lasu wyrzucił butelkę po piciu. Następnie chyba zgłodniał, bo zaczął wkładać do buzi kolorowe kostki ściągając z nich papierek i znowu rzucał  je na ziemię. Benio z Bożenką przestraszyli się nie na żarty, szybko pobiegli do starego borsuka opowiedzieć o tym co zauważyli. Nauczyciel nie był zdziwiony zachowaniem ludzi. Skrzaty jeden przez drugiego zaczęły mówić, o tym co ludzie wyrzucili, co to było, czy nam, leśnym skrzatom jest to potrzebne. Dlaczego oni się tak zachowywali. Borsuk w końcu przebił się przez słowa Bożenki i Benia, i spróbował im coś wytłumaczyć. Stary nauczyciel wiedział, że są ludzie którzy nie potrafią się zachować w lesie. Bałaganią, nie sprzątają po sobie, a nawet specjalnie tu przyjeżdżają żeby coś wyrzucić.  Jest to zachowanie nie do przyjęcia, i tego też uczył ich niedawno na lekcji. ( Benio z Bożenką umilkli, zawstydzili się bo chyba nie słuchali uważnie tego wykładu borsuka).  Są ludzie którzy nie zdają sobie sprawy z tego że ta plastikowa butelka po piciu będzie tu leżała rok, dwa, dziesięć, trzydzieści lat, i długo długo więcej.

Ale są też ludzie, którzy są w lesie po to, aby mu pomóc. Stary borsuk nie raz widział ludzi z workami, który zbierali nie swoje śmieci. Są też takie miejsca, w których się uczy innych jak mają się zachowywać w lesie. Borsuk nie wiedział jak się nazywają, ale widział ich pracę. Nazywał ich leśnymi ludźmi, i stale tłumaczył małym skrzatom w szkole że nie każdy jest zły. Że są też tacy, którzy pomagają, i starają się żeby las był miejscem czystym, bezpiecznym i otwartym dla każdego. Benio z Bożenką słuchali z zaciekawieniem. Niesamowite sprawy! Zaczęli swoją przygodę z ludźmi od złego doświadczenia. Byli teraz bardzo ciekawi tych leśnych ludzkich pomocników! Nie trzeba było długo czekać, kiedy na następnej wycieczce po lesie zauważyli człowieka z lornetką na szyi. Był ubrany na zielono, wyglądał jak korona drzewa, podśmiewywały się skrzaty.  Widząc że ten pan jest cicho, spacerując rozgląda się i czasem przypatruje się czemuś  przez lornetkę  skrzaty wskoczyły mu do kieszeni spodni. Nie mogły się doczekać dokąd zaprowadzi ich ten leśny człowiek. Może poznają teraz ludzi, którzy chcą dobrze dla lasu tak jak oni? Zatrzymali się w pięknym drewnianym domku, gdzie było mnóstwo leśnych skarbów. Ale pięknie! Gdzie my jesteśmy?  Wyskoczyły leśnikowi z kieszeni, a ten kiedy ich zobaczył aż podskoczył. Benio z Bożenką przywitali się, i powiedzieli jak się tu znaleźli. Leśny człowiek uśmiechnął się nie wierząc.

„ Naprawdę  istniejecie? Niesamowita sprawa! Zaraz  odwiedzi mnie grupa małych dzieci, mają 6 lat, i chcą się czegoś nauczyć o lesie. Byłyby zachwycone, gdyby mogły Was poznać. Pokażecie się im?” Skrzaty były bardzo ciekawe, jednak nie czuły się pewnie. Pan leśniczy opowiedział im co robi, i w ten sposób zachęcił skrzaty do zostania. Bożenka opowiedziała dzieciom o tym, że nie wolno zostawiać śmieci w lesie, a Benio o tym, kto w nim mieszka i czego najbardziej potrzebuje.  Skrzaty były bardzo podekscytowane! Od tego momentu, regularnie odwiedzają leśną chatkę i uczą ludzi o tym, jak należy się zachowywać w lesie.

I co las daje ludziom w zamian. Wracają potem do Leśnego Runa, opowiadają o tym co się działo. Mama z tatą są niesamowicie dumni, a stary borsuk stwierdził że odchodzi na emeryturę – zostawił dolinie godnych zastępców.

Tak kończy się ta bajka. Benio, Bożenka i inne leśne skrzaty czekają na nas, ludzi z otwartymi rękoma. Wejdź do lasu, pospaceruj, posłuchaj. Ale zostaw las taki, jaki zastałeś-  czyli czysty. A gdy widzisz że nie wszyscy pamiętają o tej zasadzie, podnieś coś z ziemi, i odnieś do kosza, tam gdzie jest miejsce dla śmieci. Bo las na pewno nim nie jest.

Paweł Skorupski
13 lat