Powidła z Doliny Dolnej Wisły

Powidła z Doliny Dolnej Wisły

Powidła z Doliny Dolnej Wisły

Na przełomie XIX i XX wieku nad Dolną Wisłą (na odcinku pomiędzy Bydgoszczą i Gniewem) było ponad 2 tysiące sadów przydomowych. Owoce wykorzystywano na własne potrzeby, a ich nadwyżkę zawożono do miast i sprzedawano. Szczególne znaczenie miały śliwy węgierki. Lokalny ich ekotyp charakteryzował się nie tylko odpornością na niekorzystne czynniki klimatyczne i szkodniki, ale również tym, że pestki bardzo łatwo oddzielały się od miąższu.

Tę cechę wykorzystywano do produkcji powideł. Gospodynie przygotowywały wielkie kuprowe (miedziane) kotły, bociany (mieszadła), rozpalały ognisko i wsypywały do naczyń dojrzałe, wcześniej wypestkowane owoce. Smażone najczęściej bez cukru, na wolnym ogniu nawet 3 dni, odznaczały się wyśmienitym smakiem. Gotowe produkty umieszczano w kamiennych garnkach i zapiekano w chlebowych piecach. Gdy na powierzchni powideł utworzyła się spieczona skorupka, wyjmowano garnki i składowano w chłodnych piwnicach.

Tak przygotowane i przechowywane mogły być użyte do spożycia nawet po 2-3 latach.

Inne węgierki lokalnej odmiany musiały być wrzucane do kotłów wraz z pestkami, gdyż ich wyjmowanie pochłaniało zbyt dużo czasu. Wiedziano, że nie są robaczywe, ponieważ brano tylko te owoce, które wisiały na drzewie do pierwszych przymrozków i odznaczały się lekko pomarszczoną skórką. Po usmażeniu powidła przepuszczano przez specjalnie do tego celu wykonane przez garncarza z Gruczna cedzidła, skutecznie zatrzymujące wszystkie twarde nasiona. Goryczka pestek nadawała produktowi oryginalny smak.

Pod koniec lat 90. XX wieku w kilku miejscach w Dolinie Dolnej Wisły reaktywowano smażenie powideł śliwkowych w tradycyjnych, miedzianych kotłach. Poza tym odbywają się imprezy plenerowe promujący tradycyjne smażenie powideł na terenie Doliny Dolnej Wisły.